Mam fazę na Evangeliona i nie będę się tego wypierał.Przeczytałem (nie zakończoną jeszcze) mangę, obejrzałem anime (oczywiście) i dwa pierwsze filmy z serii remake'u. Ściągnąłem soundtrack i jestem nim zachwycony. Nawet tapetę sobie ustawiłem odpowiednią.
No czyż to nie ocieka zajebistością? |
Żałuję, że nie miałem okazji obejrzeć go w okresie powstawania. Wprawdzie są lżejsze momenty, ale całokształt jest depresyjny, pokręcony i mroczny. Anioły są straszne. Evy są straszne. Dzieci w Evach są straszne. Zawsze gdy mechom i pilotom dzieje się krzywda, to ukazane jest to w sposób równie nieprzyjemny, co fascynujący. A to wszystko w sosie popkulturowych pomyj po mitologii chrześcijańskiej i Freudzie.
Katharsis prawdziwego popaprańca.
Przy okazji odkurzyłem ołówek i machnąłem dwa maziaki. Jeden gorszy od drugiego, ale blog jest o hobby, a okazjonalne pokrywanie papieru grafitem w moim wypadku jest jednym z nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz