Strony

Szukaj

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Świat na krawędzi?

Ostatnio przesiadłem się z Facebooka na Google+. Nie będę mówił o tym, że mam tam więcej użytecznej treści niż na dziecku bohatera The Social Network (znowu zapomniałem jak się bufon nazywa...), bo to nie zasługa Google tylko towarzystwa. Z czasem zapewne się pogorszy. O tym, jaki killer feature stanowią Kręgi pisano już aż nadto, żeby Ci do których to dotrze się zainteresowali - nie czuję chęci, ani obowiązku poruszania tego tematu ponownie (nie w formie pisemnej przynajmniej).

Niedawno jednak G+ dodało nową "zakładkę" którą wielu zapewne mądrzejszych ode mnie ludzi uznało za kolejny krok w stronę zagrożenia dominacji Księgi Twarzy. Ja osobiście z tzw. social gaming nie miałem jak dotąd za dużo wspólnego. Nie zachęcał mnie do tego wiecznozmienny interfejs Facebooka (który nie ułatwiał ich odnalezienia) i wszechogarniający spam jakim nas te gry raczyły. Nie zasypują mających nas w kręgach ludzi pierdyliardem wnerwiających powiadomień i zaproszeń. Tymczasem mamy tu łatwo i szybko dostępny przycisk który przełącza nas od razu do trybu w którym czasoumilacze zajmują praktycznie całe dostępne w oknie przeglądarki miejsce.

I tam trafiłem na Edgeworld.

Screen z gry, po włączeniu trybu pełnoekranowego.

To osadzona w odległej przyszłości (przynajmniej nominalnie) gra strategiczna. Gameplay możnaby podzielić na dwie główne aktywności - rozbudowę swojej bazy i atakowanie cudzych.

Jaki jest główny cel gry? No cóż... być lepszym od innych. Tę "lepszość" mierzy Poziom gracza - zdobywany za doświadczenie otrzymywane wraz z rozbudową bazy, szkoleniem jednostek i - przede wszystkim - wysyłaniem ich w bój przeciwko wrogim instalacjom.

Warstwa ekonomiczno-zarządcza nie jest jakaś specjalnie zachwycająca - ani nie oferuje jakiejś specjalnej różnorodności (wszyscy mają do dyspozycji te same budynki, jednostki, technologie itd.). Do tego jak to w strategiach online wymaga regularnego zaglądania - a to, żeby przenieść zasoby z kopalń / rafinerii / elektrowni / reaktorów do magazynów, a to, żeby rozbudować budynek, doszkolić oddziały, poprzestawiać budynki etc.

Osobiście za o wiele ciekawszy uważam tryb taktyczny w którym odbywa się atak na wrażą placówkę. Kluczem do zwycięstwa jest tu nie wydawanie rozkazów i kierowanie swoich jednostek ku odpowiednim celom - kiedy oddziały teleportujemy na pole bitwy tracimy nad nimi kontrolę (możemy co najwyżej zarządzić odwrót). Zatem, żeby zrównać wrogie instalacje z ziemią (piaskiem, bagnem, lodem, stalą, czy na czym by tam one nie stały...) musimy odpowiednio dobrać czasy i miejsca teleportacji poszczególnych jednostek. Aż mi się przypomina ustęp o dowodzeniu z Faraona Prusa - tak właśnie przedstawił tam autor sztukę wojenną.

Oczywiście jak to w grach MMO, gracze mogą zrzeszać się w grupy (tu: Sojusze), żeby pokazać innym jacy to oni nie są mocni i świetni (w przeciwieństwie do całej reszty, która jest albo głupia, albo gra nieczysto, albo za słaba by się nią przejmować). Przy tym, ponieważ pozycję rankingową Sojuszu wyznacza suma poziomów jego członków uznano, że dobrze byłoby skład liczbowy takowego ograniczyć (do 100).

Grafika jest dwuwymiarowa, ale (jak na grę w przeglądarce) dopracowana; dosyć kreskówkowa, choć mi to osobiście nie przeszkadza. Interfejs nie jest przesadnie skomplikowany i można go szybko ogarnąć, ale uwaga - w trybie pełnoekranowym (w którym jest o wiele wygodniej, bo nie trzeba przewijać góra-dół, żeby dotrzeć do wszystkich przycisków), nie można używać wbudowanego w grę czata (jak tłumaczy sprawę wyskakujące okienko - Flash w trybie pełnoekranowym... nie obsługuje wprowadzania informacji z klawiatury). Trochę denerwuje też czarny pasek który w trybie pełnoekranowym pojawia się kiedy oddalimy kamerę (czyżby twórcy pracowali wciąż na monitorach o proporcjach 4:3?).

Mimo wszystko, gra - jako forma niezobowiązującej rozrywki - jest, moim zdaniem, nawet warta polecenia. Chociaż nie wiem, czy po drodze nie zdąży mi się znudzić (już tak mam z grami elektronicznymi...).

1 komentarz:

  1. może sama sobie pogram?bo brzmi zachęcająco a szukam "czegoś nowego":)

    OdpowiedzUsuń